PanPierreDolec

💧

Aktualny etizolam to niestety średniak. Dawno temu trzymał poziom i 5 mg powodowało niezły chill, duże rozluźnienie mięśni i ogólnie święty spokój od problemów tego świata. Jak ktoś był mocno przestimowany, nakręcony jak terminator i nie mógł usnąć czy w ogóle ustać w miejscu to 5 mg tego cuda i dryfowałeś w chmurach. Benzodiazepiny stosuję na tyle rzadko, że nigdy nie zaobserwowałem zjawiska tolerancji. Ten sorcik oczywiście działa ale dopiero od 5 mg coś czuć, jakaś delikatna sedacja trochę jak po neuroleptyku bez tego chorego wjazdu na ciało, jakieś uspokojenie no troszkę się zachciewa spać ale o takiej bombie jak kiedyś można pomarzyć chyba, że by do tego dorzucać clonazolam za każdym razem. 10 mg a ja wciąż na nogach, wszystko pamiętam, ogarniam tylko większa senność. Dotarłem do 15 mg może więcej bo już nawet nie liczyłem ale końca nie było widać. Roztwór z tego można wręcz walić z gwinta bez większych obaw chociaż nie zalecam. A płakaliście nad flunitrazolamem , który w obecnej sytuacji kładzie ten eti na łopatki jednym uderzeniem. Nie nazwałbym tego prawdziwym etizolamem. Nie tak go pamiętam. Nie ta moc, puste trochę w działaniu. Taki adinazolam na sterydach. W tabsach benzo elegancko robią robotę i brałbym je paletami (gdyby nie ta cena) ale z prochami dzieje się co raz gorzej. Działać, działa. Uśpić, pomoże ale dawki do tego potrzebne są prawie 10x wyższe a i solo nie daje takiej frajdy jak kiedyś. Straciło właściwości rekreacyjne.

Układ słoneczny - ekosfera

8