Romper, Deschloroketamina oraz Alprazolam - taki młyn, że aż tartak
Przygotowania: zakupione 3x Romper 1l 6% (polecam) oraz jakiś Garage, Hard compote dla scisłsoci. Ponadto miałem 2mg alprazolamu i roztwór deschloroketaminy - łącznie bandycka dawka 50mg.
Wszystko zaczęło się ok. 17:00.
Najpierw zacząłem od piwa, oprózniłem 1 litr szybko jak prawdziwy porządny chłop, zaczęła się leciutka wirówka. Moje S&S nie było jakieś super topowe, to był spontan bardziej, to znaczy mój crack den: tzn. rozjebałem się w łóżku lux, jedna lampka sie swieci, dość ciemno, i nawet sie wykosztowałem aby odpalić lampki świąteczne pod sufitem. Nic dodać nic ująć.
Po skończeniu pierwszego piwa wrzuciłem pod język 2x1mg alpry - oczywiście wiadomo, że pod język, bo tam mamy tętncę i się wchłania szybko i elegancko, i omija metabolizm pierwszegp przejścia ble ble i te sprawy. Drugie piwo zostało odpalone. Była jakoś z 17:20-30. T+30, no.
T+40 zarzuciłem 20 mg roztworu DCK oralnie na pierwszy ogień. Po ok. 20 minutach zaczęła się lekka odklejka, nie trafiałem w klawisze, pisałem "ledwo ledwo", np. pisząc "ona to robiła 15 minut", choćbym nie wiem jak się starał, wychodziło mi "onaa tp rpbo;a 15 ,im\" itd. Anestezjologia profesjonalna, bo przestało mnie aż boleć kolano, na które dziś się w ciągu dnia potężnie przewróciłem (i rozwaliłem telefon... xD) Piwo jest pite dalej, drugie z trzech
T+70 dopiłem całe piwo, bo ja sie nie będę przecież...10 min później dorzuciłem pozostałe 30mg oralnie. Po 20-30 minutach już nie byłem praktycznie w stanie zrozumiale pisać na komputerze. I wtedy się zaczęło.
Kolory i ogólnie wizja były bardzo wyostrzone, z moją wadą wzroku byłem pod wrażeniem, że widze tak wyraźnie. Próbowałem coś odpalić na kompie, jakąś muzykę, ale dysocjanty powiedziały że nie ma takiej opcji. Nie, to nie. Powoli przestawałem czuć moje nogi i ręce, że je w ogóle mam, jakbym miał jakieś drewniane kikuty. W głowie zaczęły sie tworzyć typowe dysocjacyjne filmy - wiadomo o co chodzi
t+~100 Położyłem sie z pozycji siedzącej do tyłu, bo wiedzialem ze nie ma mowy o poruszaniu się gdziekolwiek. W głowie zaczęło się robić bardzo introspektywnie (introspekcyjnie? cholera, nie wiem..), wejście wgłąb swojej psychiki, cieżkie przemyślenia, teraz to już nie czułem, że w ogóle mam kończyny jakiekolwiek. Byłem bardziej jakimś bytem myślowym, niż fizycznym czubkiem przed kompem. Ciężko mi opisac moje przemyślenia, bo to prywatne sprawy, ale zagłebiłem sie w kilka najważniejszych nękających mnie problemów - czy to rozkminiłem? No nie wiem, w takim stanie myślenie jest zupełnie wywrócone do góry nogami, było niemniej ciekawie. Miałem lekkie OEVy patrzac po lampkach choinkowych ktore oglądałem niewątpliwie z przyjemnością. Garage został wypity.
Zaczęła się porządna odcinka, ostre stany około-k-holowe, dziura, dziurwa wręcz. Poleciałem na tył wyra i zapomniałem, że w ogóle istnieję. Tak jak pisałem, czułem się jakbym był, nie wiem... "wymyslony"? Próbowałem odebrać połączenie od koleżanki na telefonie, bo się martwiła że poleciałęm w mordor, ale niestety kończyny odmówiły współpracy kategorycznie. Niedługo później wpadłem kompletnie w dziure 100 %. Typowa derealizacja, zdezorientowanie, "jakbym nie istniał". Czułem (na tyle ile mogłem) że gdzieś dryfuję, zapominałem kim jestem, i o co w ogóle tutaj chodzi. Moja prawa dłoń wydawała mi się nie moja jakby nic się nie liczyło. Z racji braku tolerancji na dyso, i mix sam w sobie itd., troche pogubiłem wspomnień co skutkuje lekką ubogością tego TR za co przepraszam.
Latałem, dryfowałem, pływałęm, będąc jakimś myślowym bytem a nie fizycznym chłopem, który żre chińskie dopalacze.
Mialem dziwne półsny, których nie umiem wytłumaczyć. Byłem w jakims, kurczę, "wszędzie i nigdzie". Otwierałem oczy na chwile ale nawet nie potrafię sobie przypomnieć co widziałem. Czułem się, jakby w moim ciele (którego na dobrą sprawe nie czułem) były ze 2-3 osoby (no nie wiem dokładnie ile, tak było ciężko no.). retrospekcja te sprawy. Próbowałem sie zmusic do wstania. po cokolwiek, nawet po to 3cie piwo. ale nic z tego. Przez cały ten mix, zerwało mi również taśmę... 😕 Leżałęm taki "Zdziurowany" jakiś czas, i niedługo spałem zwyczajnie odklejony, z naprawdę dziwnymi, realistycznymi snami. obudziłem się stosunkowo... niedawno.. może ze 1,5h temu? Nie wiem. bo jak wcześniej wspominałem mój telefon jest rozwalony i nie mogłem zerknąć na godzine.
Po wszystkim czuję się b. dobrze. DCK ma potężny efekt antydepresyjny, który daje o sobie znać niemal od razu (tzn. jak schodzi), czego z pewnoscią było mi trzeba. I tego 3ciego piwa nie dosięgnałem.